Do osób zajmujących się wspieraniem rodziców w realizacji ich zadań opiekuńczych i wychowawczych zgłaszają się często zaniepokojone matki i ojcowie, którzy przedstawiają swój problem z dorastającymi dziećmi jako nagłą zmianę w zachowaniu własnego dziecka i poszukują szybkiego lekarstwa, które umożliwiłoby powrót do stanu poprzedniego. „Jeszcze rok czy dwa lata temu dziecko zachowywało się prawie wzorowo - żadnych kłopotów w szkole , chętnie wykonywało wszystkie polecenia rodziców, liczyło się ze zdaniem swoich opiekunów, nie szukało zbytnio aprobaty rówieśników i nie ulegało ich zgubnym wpływom. Teraz diametralnie się zmieniło, przestaliśmy się dla niego zupełnie liczyć”. Rodzice nie zawsze są gotowi zaakceptować sugestię, że prawdopodobnie naprawy i zmiany potrzebuje nie tylko zachowanie dziecka ale i ich samych.. Trudności w wychowywaniu dzieci będących w okresie dorastania są powszechne, a nawet można powiedzieć, że typowe. Źródłem ich z jednej strony są zmiany jakie zachodzą w organizmie młodego człowieka, a z drugiej strony często brak wiedzy i gotowości rodziców do ich zaakceptowania i chęci autentycznego rozumienia własnych dzieci. Wyjątkowo trudny do przyjęcia przez opiekunów jest proces usamodzielnienia ich dzieci. Potrzeba ta w młodych ludziach ma złożone podłoże. Zmiany biologiczne powodują, że stają się oni coraz bardziej podobni i przynależni do świata dorosłych, a więc chcą mieć coraz większe prawo do decydowania o sobie. Także rozwój procesów psychicznych w tym okresie, osiąga swoje najwyższe stadium (doskonalenie procesów poznawczych, rozwój pamięci logicznej, myślenia hipotetyczno – dedukcyjnego itd.). Prowadzi to do wszechstronnego poznawania świata, a także wychodzenia poza konkretną rzeczywistość i zainteresowania problemami natury egzystencjalnej, filozoficznej czy społecznej. Młodzież staje się coraz bardziej krytyczna wobec otaczającego ją świata, własnych rodziców, nauczycieli ( dotąd osób znaczących, autorytetów) norm i zasad. To co dotychczas było uznawane i akceptowane ma teraz w oczach dorastającej młodzieży więcej wad niż zalet i jest nie do przyjęcia. Potrzeba samostanowienia o sobie odnosi się nie tylko w stosunku do osób najbliższych, ale także do całego społeczeństwa. Pojawiają się więc swoiste subkultury młodzieżowe, które skupiają młodych ludzi preferujących określone sposoby spędzania czasu wolnego, mody, wartości i swoistej filozofii. Dążenie do samodzielności, samostanowienia przynosi młodzieży niestety wiele rozczarowań i porażek. W młodym człowieku zachodzi pewien konflikt wewnętrzny między chęcią usamodzielnienia się, a umiejętnością (a raczej jej brakiem) radzenia sobie z „dorosłymi” problemami. Młodzież potrzebuje wsparcia innych i zależności, ale nie chce wracać do dawnych sposobów realizowania tej potrzeby i zwraca się raczej do swoich rówieśników niż do dorosłych. Rola grupy rówieśniczej staje się w okresie dorastania bardzo znacząca i stanowi ona często punkt odniesienia dla młodego człowieka w zakresie opinii, wartości i norm. Pojawia się obok konfliktu wewnętrznego także konflikt zewnętrzny, z otoczeniem (światem ludzi dorosłych), które zazwyczaj stara się tę tendencję zahamować, a przynajmniej opóźnić. Argumenty rodziców i wychowawców usprawiedliwiające takie zachowanie dorosłych, wynikają z troski o dziecko i chęci uchronienia go przed skutkami jego wyborów, złym pokierowaniem swym losem. Ale im mocniej rodzice chcą ograniczać dążenie do samodzielności tym więcej uporu i przekory rodzi się w młodym człowieku. Możemy wyzwolić mechanizm „błędnego koła”. Dorastający człowiek zauważa niedoskonałości otaczającego go świata, a dorośli próbują ciągle deprecjonować wartości uznane przez niego za najistotniejsze, a więc krytyczna postawa wobec dorosłych utrwala się coraz bardziej. Dorastający człowiek jest krytyczny nie tylko wobec świata dorosłych, jego krytycyzm dotyczy także jego własnej osoby ( nieraz głęboko skrywany). Jest on przyczyną wielu frustracji i dramatów młodzieży. Młodzi dostrzegają własne wady i słabości, które dotyczą wyglądu, cech charakteru czy osobowości. W znaczący sposób obniża to ich samoocenę i wyzwala mechanizm obrony: chcą wszystkich wkoło przekonać, że są idealni, bez wad, że zawsze mają rację. Dorosłych taka postawa bardzo drażni i irytuje, mają tysiące argumentów dowodzących, że dziecko wcale nie jest takie wspaniałe. Nasilająca się postawa krytycyzmu dorosłych wywołuje kolejne „błędne koło”. W wyniku ciągłej ich negacji, młodzi tym bardziej chcą udowodnić, że są „o`key”. Poczucie niższej wartości może wywoływać wiele niepożądanych zachowań u młodych ludzi – od ciągłych nieporozumień, skonfliktowania z dorosłym otoczeniem, do sytuacji, w których naruszone może być prawo. Takie „wybryki” rodzice i nauczyciele traktują jako kolejny dowód na niedojrzałość , nieodpowiedzialność dziecka i po raz kolejny ograniczają mu samodzielność. Środki wychowawcze odnoszą się w tym przypadku do skutków, a nie do przyczyn zachowań dorastających ludzi. Im silniejsze jest wymaganie uległości, tym większy budzi sprzeciw. Co możemy więc zrobić, aby pomóc dziecku w trudnym procesie dorastania? Należy starać się wspierać je w budowaniu pozytywnej samooceny, pokazując mu, że jest akceptowane jako człowiek i partner. Muszą to być jednak oceny uzasadnione, gdyż młody człowiek jest bardzo wrażliwy na szczerość i szybko wychwytuje każdą próbę manipulacji. Dobrym pomysłem jest stwarzanie możliwości ( autentycznych sytuacji), aby młodzież mogła wykazać się, że jest prawdziwym partnerem dla dorosłych, bo wzmocni to jej wiarę w siebie i podniesie samoocenę. Jeżeli dziecko będzie docenione w domu i w szkole nie będzie szukało z wielką determinacją akceptacji wśród grupy rówieśniczej, która jest, co prawda, koniecznym w tym wieku układem odniesienia, ale także miejscem, gdzie uruchamia się zjawisko upodobniania postaw, a stąd już blisko do zachowań nieakceptowanych społecznie. Okres dorastania jest niezwykle trudny dla dojrzewających dzieci, ale także dla ich rodziców i nauczycieli, warto znać typowe dla tego okresu prawidłowości, aby budować dobre, satysfakcjonujące więzi z dziećmi i wychowankami. Nie da się na pewno wyeliminować konfliktów, których wcale nie trzeba postrzegać jako dezintegrację i katastrofę, ale jako szansę na rozwój i uzdrowienie wzajemnych stosunków. Warto wysłuchać młodego człowieka, obiektywnie przyznać mu rację, bo przecież my dorośli nie jesteśmy idealni, spróbować wprowadzić, zgodnie z sugestiami dziecka pewne zmiany w naszym życiu. Nie ustrzeżemy dzieci przed wszystkimi tzw. „błędami”, będzie je popełniało, tak jak i nam one się przydarzają. Niech nie będą one przyczyną ograniczenia samodzielności dziecka, jemu też należy się margines błędu, bądźmy wtedy dla niego oparciem i pocieszeniem. Wreszcie nie upierajmy się przy drobiazgach. Są one irytujące, ale czy ma większe znaczenie stan porządku w pokoju naszej pociechy czy strój jaki lubi zakładać. Jeżeli tak nieistotna sprawa może zepsuć stosunki z dzieckiem może warto być trochę mniej perfekcyjnym w tym zakresie. Różnice w postrzeganiu i ocenie rzeczywistości mogą stać płaszczyzną do dyskusji (ale nie próby sił) o wartościach , problemach moralnych i światopoglądowych. Dużo błędów rodzice i nauczyciele popełniają już na płaszczyźnie komunikacji z dzieckiem. Rzadko stosujemy język akceptacji wobec własnych dzieci i większość z nas stosuje typowe blokady komunikacyjne. T Gordon wyróżnił 12 kategorii, których należy unikać w kontaktach z dziećmi:
- Rozkazywać, zarządzać, komenderować
- Ostrzegać, upominać, grozić
- Perswadować, moralizować, wygłaszać kazania
- Radzić, dyktować rozwiązania lub robić propozycje
- Robić wyrzuty, pouczać, przytaczać logiczne argumenty
- Osądzać, krytykować, sprzeciwiać się, obwiniać
- Chwalić, aprobować
- Zwymyślać, ośmieszyć, zawstydzić
- Interpretować, analizować, stawiać diagnozy
- Uspokajać, współczuć, pocieszać, podtrzymywać
- Badać, wypytywać, indagować
- Odciągać uwagę, kierować w inną stronę, rozweselać, zabawiać
Są to wg Gordona wyrażenia wieloznaczne i zawierają ocenę dziecka, która może działać destruktywnie na stosunki między dorosłym i dzieckiem. Lepiej zachęcać młodych ludzi „do otwierania się”, bez przekazywania własnych osądów, opinii czy myśli. Wiedza i pewne umiejętności mogą złagodzić wchodzenie naszych dzieci w dorosłe życie. Jest to okres trudny dla obu stron, ale warto dołożyć wszelkich starań, aby nie stać się wrogiem własnych dzieci. One tak samo jak dorośli chcą być wysłuchane z uwagą i szacunkiem i nie lubią być krępowane ciągłymi zakazami, nakazami i ocenami. Kontakty na płaszczyźnie dorastające dziecko – rodzic powinny być nacechowane szacunkiem i zrozumieniem. Wymaga to otwartości, szczerości i akceptacji, a nie uda nam się tego osiągnąć, gdy będziemy grać rolę „wszystkowiedzącego i nieomylnego rodzica”
Literatura: T. Gordon „Wychowanie bez porażek” M. Sokołowska „Konflikty w rodzinie z dorastającym dzieckiem” M. Żebrowska „Psychologia rozwojowa” E. Hurlock „Rozwój młodzieży”
autor Jolanta Trawczyńska-Markiewicz |